Poprzednie całe wakacje spedziliśmy w szpitalu na Polankach. Marzymy i planujemy te wakacje już od wielu tygodni...Lecz w połowie czerwca Tymka dopada jakiś paskudny wirus. Nie udaje nam się zbić wysokiej temperatury. Nasza pani dr każe nam jechać do szpitala. Jedziemy. Badanie, diagnozowanie a wreszcie leczenie trwa ponad tydzień. Szczęście w nieszczęściu, że tym razem pozwalaja nam być cała dobę z naszym synkiem. Tak więc mamusia dyżuruje cały dzień, a tatuś wpada na dyżur nocny. Ale czas w szpitalu ciągnie się niemiłosiernie, a w dodatku do końca nie wiadomo co Tymkowi dolega. Wystraszeni nieco nową sytuacją postanawiamy nie wyjeżdżać na te wakacje.....Spędzamy czas letnio - wakacyjny na niedalekich wycieczkach i na naszej działce w Sulęczynie.